Uwielbiam sobotnie poranki, a szczególnie
śniadania! Uważam, że to zdecydowanie najprzyjemniejsza część dnia i w
związku z tym w minioną sobotę postanowiłam spędzić ją w krakowskiej
"Małej Francji" czyli w La Petite France przy ul. Św. Tomasza 25.
Jeżeli jesteście amatorami sera
pleśniowego, francuskiego wina i konfitur...z mleka (pycha!) wówczas z
pewnością zajrzycie tu nie raz. Na zachętę dodam, iż we francuskiej
kawiarni można nie tylko zjeść pyszne śniadanie ale i zaopatrzyć się we
francuskie smakołyki w ich "petite" delikatesach. Gorąco polecam! ;-)
Ale do rzeczy...
na moje francuskie śniadanie postanowiłam
założyć coś wygodnego choć z sandałów na obcasie nie zrezygnowałam! Do
klasycznej koszuli, którą każda kobieta powinna mieć w szafie, dodałam
bogaty naszyjnik i nieco na przekór boyfriend jeans. Jest to mój ostatni
łup z ciucholandu. Jestem w niego niezmiernie dumna gdyż spodnie
kosztowały całe 2 zł! :-) Do stroju dodałam klasyczną, lakierkową
torebkę, którą również można zaliczyć do moich ostatnich wywalczonych
łupów gdyż kosztowała 19 zł.
koszula - h&m
spodnie - second hand
buty, torebka - zara
naszyjnik - zara
Zdjęcia Małgorzata Flaka
Pięknie wyglądałaś i zazdroszczę tych pyszności ;).
OdpowiedzUsuńŚwietny klimat, jeszcze lepsza stylizacja!
OdpowiedzUsuńBuciki masz prześliczne , naszyjnik również mnie oczarował.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;)
mi w tej stylizacji podobały się tylko buty.
OdpowiedzUsuńhttp://freakfrolicfashion.blogspot.com/